"PRZYJEMNOŚĆ Dlaczego lubimy to, co lubimy?" - Paul Bloom RECENZJA







Przyjemność, >przy JEM ność< - to słowo kojarzy mi się z byciem "przy jedzeniu" i chyba nie tylko mi, bo na okładce wspaniałej książki profesora psychologii na Uniwersytecie Yale - Paul'a Bloom'a widnieją różowe lody w rożku. Książkę pt. "Przyjemność. Dlaczego lubimy to, co lubimy?" dostałam w czasie Świąt Bożego Narodzenia od Taty i czytając ją miałam dwie, dość nietypowe sytuacje. Znajomi podesłali zdjęcie sugerujące, że właśnie mają super piątkowy wieczór i piją wino Carlo Rossi. Kiedy odebrałam ich zdjęcie na Messengerze, byłam już po dwóch sporych drinkach i pozwoliłam sobie na skomentowanie, że jedyne, co to wino ma w sobie dobrego, to etykieta i marketing. Następnego dnia oczywiście przepraszałam ich za moją niestosowną uwagę, ale chyba ktoś kiedyś tak powiedział mi i jakoś tak się też "wymskło". Następnego dnia oddałam się "Przyjemności". I co czytam?

"To ostatnie badanie zostało powtórzone w nieco innym formacie - mózgi uczestników poddano dodatkowo badaniu funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Kiedy uczestników poddaje się na ślepo testowi smaku "cola czy pepsi", w którym oba npoje podawane są przez rurkę, układ nagrody w mózgu zapala się za każdym razem tak samo i uczestnicy podzieleni są pół na pół. Ale kiedy powie się uczestnikom, co piją, wyłania się inny obraz aktywności mózgu: preferencje uczestników zmieniają się w zależności od marki, którą lubią bardziej.

Do najgłębszej refleksji skłaniają odkrycia dotyczące wina. Można wziąć to samo wino i przykleić mu różne etykietki, co będzie miało wpływ na to, jak ludzie, włączając w to ekspertów, je ocenią. W jednym z badań bordeaux opatrzono etykietką GRAND CRU CLASSE (wysokiej klasy) albo VIN DU TABLE (stołowe). Czterdziestu ekspertów uznało wino z lepszą etykietą za warte wypicia, podczas gdy tylko dwunastu powiedziało tak o winie z tańszą etykietka. Grand cru było "przyjemne, drzewne, złożone, o zrównoważonym smaku", vin du table zaś - "słabe, krótkie, lekkie, płaskie i wadliwe". Dalej jest tylko gorzej. Można by sądzić, że różnica między winem czerwonym a białym będzie oczywista. Niekoniecznie. Spróbujmy podać na przyjęciu białe wino w czarnych kieliszkach i zapytać przyjaciół, co sądzą o czerwonym winie, które im zaserwowano. Kiedy Frederic Brochette przeprowadził eksperyment, wielu ekspertów od wina uznało je za czerwone, używając przy tym określeń "owocowy bukiet" czy "tłoczone czerwone owoce".

Ciekawy zbieg okoliczności, prawda? Oczywiście podesłałam im zdjęcie tego fragmentu. Żeby tego było mało, po kilku godzinach odwiedziliśmy moją Mamę, a na stole co stoi? Wytrawne i słodkie Carlo Rossi, które zostało z jakiejś imprezy! Zdębiałam już wtedy do reszty. Mój mąż zaczął czytać, cóż to za fenomen. Okazało się, że faktycznie nie jest to wybitny trunek, jednak ma najwyższą sprzedaż w całej Polsce. A nie mówiłam, że etykieta robi swoje? Dziwię się innym markom, że nie robią dobrego banchmarkingu co do włoskiej nazwy i bardzo stylowej czcionki tego Carla. Aż zamieszczę poniżej zdjęcie butelki dla tych, którzy nie wiedzą, o czym mowa.


Jeśli jesteście zainteresowani szczegółami, to polecam posłuchać tego sommeliera. Ja na winach znam się niespecjalnie. Uważam, pomimo mojej gafy do znajomych, że każdy powinien pić to, co naprawdę mu smakuje. Warto szukać smaków i mieć świadomość, że z wiekiem mamy o wiele mniej receptorów i smaki czujemy mniej intensywnie niż jako dziecko. Z książki dowiedziałam się o pojęciu SUPERSMAKOSZA. Okazuje się, że około 1/4 z nas ma język o dużym zagęszczeniu receptorów i zalicza się do supersmakoszy właśnie. Paradoksalnym zjawiskiem jest to, że nie ma dowodu, aby te osoby rozróżniały smaki lepiej niż inne. Tak naprawdę, mają oni niską tolerancję na kwaśność i raczej nie zasmakują w WINIE. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak łatwo sprawdzić, czy zaliczacie się do tej grupy, zerknijcie koniecznie na cały filmik tej hipnotyzującej Azjatki i do dzieła!



I druga sytuacja. Obejrzałam ostatnio kolejny odcinek KOSMOSU na National Geographic (zerknijcie na chwilkę, jeśli nie wiecie, o czym mówię: https://www.youtube.com/watch?v=DS12s5EI1Mg ) i dowiedziałam się, że istniał ktoś taki jak Baruch Spinoza. Nie macie pojęcia, jak przyjemnie się poczułam, gdy część z jego teorii, przemyśleń nadawała na podobnych falach jak moje, od około czterech lat. Nie chce niczego przekłamać, więc bardzo proszę, obejrzyjcie ten krótki i rewelacyjnie zmontowany filmik:

https://www.youtube.com/watch?v=pVEeXjPiw54



Właśnie skończyłam to oglądać po raz trzeci, tym razem na spokojnie i muszę coś wyznać. Tak ogólnie rzecz biorąc, to ja mam dokładnie te SAME wnioski, co Baruch!!! Za chwilę podlinkuję tu moje starsze posty, które o tym świadczą (a może zrobię kiedyś podobną prezentację na temat swoich pomysłów?). Z przykrością stwierdzam, że do dziś wiele osób ciągle myśli, że jestem ateistką. Boże!
A propos. W jednej kwestii różnię się od Spinozy. Uważam, że nawet, jeśli u kogoś rozum dojdzie do głosu i "spoliczkuje" serce, które tak gorliwie wierzyło w jakąś religię, zbawce, duchowego góru, to powinien znaleźć złoty środek. Czyli podobnie jak ja, nie rezygnować z rytuałów, w których był wychowany i które zbytnio nie kłócą się z jego aktualnymi przekonaniami. Ja na przykład nie mam problemu z tym, żeby pójść do kościoła, pomodlić się, ale już Komunii nie przyjmę, bo zwyczajnie straciłam w nią wiarę (tak wiem, mogę przez to, co tu piszę podzielić los Barucha i zostać wyklętą po wieczne czasy. Swoją drogą, doświadczam już tego ze strony niektórych bardzo bliskich mi katolików). Uwielbiam też czas świąteczny, śluby, komunie, wszystko, co jednoczy ludzi radosnych, a także tych pogrążonych w smutku, jak np. podczas pogrzebu. To jest piękne i będę w tym uczestniczyć nawet jeśli ktoś mi zarzuci, że jestem hipokrytką. Ja uważam, że po prostu znalazłam balans pomiędzy sercem a rozumem. Bo tak to chyba wygląda, że religia opiera się głównie na emocjach i domniemaniach, natomiast nauka na twardych danych, obserwacjach i logicznych wnioskach. I nie wnikałabym zbytnio w to, kto ma rację, bo do niczego dobrego zazwyczaj to nie prowadzi. Najważniejsze, żebyśmy z pokolenia na pokolenie uczyli się coraz lepiej rozumieć siebie, świat, innych i szanować niezależnie od poglądów. Polcam wrócić do moich starych wpisów i zweryfikować, czy faktycznie mogłabym nazwać się Generatiozą (od Spinozy rzecz jasna ;)).




Wróćmy jednak do mojego drugiego zbiegu okoliczności. Mam tę moją kochaną Przyjaciółkę i od czasu do czasu mamy taki "panel dyskusyjny na Messengerze". Zdarza nam się też przy kawce w galerii, ale jednak więcej odwagi dodaje nam internet. I tak sobie pogawędziłyśmy ostatnio o religijności, duchowości, Spinozie itp. Dzień później udało mi się dokonczyć "Przyjemność" Paul'a Bloom'a i na jakim fragmencie wytrzeszczyłam oczy? Otóż na tym, który oczywiście wysłałam mojej X i z którym muszę się zgodzić w 100%.

Nie będę jednak przepisywała całego fragmentu, tylko go skrócę poniżej:

1. Religia jest to system wierzeń w pewne twierdzenia na temat tego, jakie wszystko jest.
2. Religia to zbiór praktyk.
3. Osoba religijna wierzy w bogów, aniołów, duchy i tym podobne.
4. Duchowość to pogląd, że istnieje głębsza rzeczywistość.
5. Naukowcy mówią, że profanum to świat codzienny, a sacrum to inna rzeczywistość, której ludzie są spragnieni.
6. Nawet najbardziej zagorzali racjonaliści podzielają głód transcendencji, potrafią jednak współgrać z głębszą rzeczywistością poza ramami jakiejkolwiek zorganizowanej religii.



Jest już bardzo późno (o czym świadczą memy, które właśnie wstawiłam ;)) i nie powinnam więcej pisać, zatem "otwieram szafę i mówię do rzeczy". "Przyjemność" czyta się niesamowicie przyjemnie. Zakładając oczywiście, że ktoś lubi profesorskie wywody poparte bardzo obszerną bibliografią (8 stron małym drukiem). Na podstawie przytoczonych badań naukowych (niestety, nienależących do autora książki) dowiecie się dość dużo o esencjalistach, o przyjemności, religii, seksie, sztuce, pieniądzach. I nie będą to na pewno porady w stylu, jak być szczęśliwym w 10 krokach, bo na to akurat znam tylko jeden sposób... ;)



Miłego!
Generation Y


P.S.

Powiem Wam, że chciałabym, aby ktoś mnie regularnie "bzykał oczami". Chodzi mi o to, że póki co z większością moich teksów uprawiam "gałkowy onanizm". Jest on bardzo przyjemny, ale ja chętnie podziele się swoimi myślami przelanymi na bloga z innymi. Z tymi, co myślą podobnie i z tymi, co całkiem inaczej. Zawsze można się czegoś nauczyć, bo onanizm na dłuższą metę jest podobno szkodliwy. Jednocześnie dziękuję wszystkim, którzy wytrwale "bzykają się" z moimi tekstami i w większości z tego stosunku są zadowoleni! Na pewno nie jest to łatwe zbliżenie. Ba, to w większości jest sado-maso okraszone nutką romantyzmu. Tym bardziej - doceniam!

Ostatni miesiąc przyniósł mi ponad 1000 wyświetleń (stety bądź nie, głównie post związany z lekami na pryszcze), ale idzie ku lepszemu. W przeciągu roku moje "pozablogowe" wypociny i ryciny zostały docenione zarówno w postaci drukowanej książki jak i na łamach jednego z większych polskich tygodników. Szał ciał, kasę mam dzięki cudownemu i pracowitemu Mężowi, więc głównie zależy mi na zmianie świadomości. To tutaj wszystko się zaczyna i kończy. A póki co serdecznie zapraszam do rundy drugiej!


1. GASTRONOMICZNY BURDEL 


2. STRACIŁAM WIARĘ


3. CO STOJĄCE, JEST PODNIECAJĄCE


4. KOŚCIÓŁ KATOLICKI TO SEKTA?


5. MARKETING PRAWDY 


6. GUESS WHO AM I


7. REKRUTER I KANDYDAT W JEDNYM CIELE


8. ZASADY RZĄDZĄCE ŚWIATEM


9. JESTEM EMPATĄ


10. ZOSTAŁEŚ ZMANIPULOWANY


11. TEST NA BYCIE MĘŻEM


12. TO THE CRAZY ONES

14. OPOWIEŚĆ O CZŁOWIECZEŃSTWIE


15. IZOTRETYNOINA A DEPRESJA


16. EKONOMIA MIŁOŚCI - recenzja


17. TYLKO NIE MÓW NIKOMU


18. BIOGRAFIA ELONA MUSK'A - RECENZJA


19. SAPIENS (OD ZWIERZĄT DO BOGÓW) - RECENZJA


20. 10 PRZYKAZAŃ - CZY TO MA SENS?


21. MOJE FAZY MANII - OBJAWY


22. OBALAM 8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW?


23. MOJE FANTAZJE


24. ŻYCIE TO SINUSOIDA


25. HOMO DEUS  - Yuval Noah Harari - RECENZJA


26. PRZYJEMNOŚĆ DLACZEGO LUBIMY TO, CO LUBIMY







Komentarze

Popularne posty